Aniołek lipowy malowany akrylami miał mieć tym razem różowy szal,ale za Chiny ludowe nic nie wychodziło,a to ołówek zostawiał szarą smugę,a to pędzel ucinał równo pociagnięcia zamiast delikatnie przechodzic włosiem z farbą i przenikac barwy... Ogólnie rzecz biorąc powstanie aniołka bylo zakłócone niefartem Malarki :)
Koniec końców przełożyłam malowanie "na jutro"czasem przełożenie na owe jutro popłaca,a i mnie się opłaciło,bo mnie olśniło:) Wchodząc do pracowni przywitałam Aniołka krótkim: "Cześć maleńki! Będziemy się malować?" i wtedy wlaśnie zauważyłam,że w różowym szalu ani troche mu do twarzy:)
Chwyciłam kobaltowa farbe od "renesansa" i zaczęłam zmianę:) Zmianę na lepsze:)
Ba! Szczęśliwy Anioł wygląda inaczej :)
Komentarze
Prześlij komentarz